18 stycznia przypadła 69. rocznica śmierci matki Eleonory Motylowskiej - na pewno niezbyt znanej, ale wyjątkowej, wartej bliższego poznania osoby. Dzień ten, to szczególne święto dla zgromadzenia zakonnego Sióstr Sług Jezusa, którego Eleonora Motylowska była współzałożycielką. W Przemyślu znajdują się dwa domy tego Zgromadzenia, prowadzące bursy dla młodzieży żeńskiej. Obchody tej rocznicy miały szczególnie uroczysty charakter w domu przy ulicy Chopina 1, gdzie nowicjuszki owego Zgromadzenia przygotowały przedstawienie mające na celu przybliżenie postaci matki Eleonory. Warto tu może wspomnieć w kilku słowach o tym niezbyt znanym Zgromadzeniu, które wraz z o. Honoratem Koźmińskim powołała do życia Eleonora Motylowska. Charyzmat Zgromadzenia to służba i pomoc Chrystusowi obecnemu w zagubionych duszach młodych, poszukujących życiowej drogi dziewcząt.
Mimo, że Zgromadzenie jest mało znane to jednak prężnie się rozwija, posiada bowiem swoje placówki oprócz Polski także w Boliwii. Pełni niezwykle ważną misję polegającą na możliwości wejścia w relacje międzyludzkie bez ujawniania przez siostry ich życiowej drogi, a tym samym lepsze poznanie ludzi i ich problemów. Myśl przewodnia Zgromadzenia to słowa zaczerpnięte z pamiętnika Założycielki: "Z miłości ku Bogu służyć bliźnim..." - słowa, które wiernie w swoje życie wcielają Siostry Sługi Jezusa.
Jak już zostało wspomniane przedstawienie przygotowały nowicjuszki, a więc było to tym bardziej szczególne święto, ponieważ przyszłe siostry nie opuszczają nowicjatu przez dwa lata. Uroczystość uświetniła obecność bp. Stefana Moskwy, który przewodniczył modlitwie poprzedzającej spektakl oraz przybycie Sióstr Felicjanek: s. Władysławy i s. Liljany, a także księży: ks. Zdzisława Majchera, ks. Tadeusza Białego, ks. Stanisława Zygarowicza, ks. Stanisława Zarycha, ks. Józefa Treli, ks. Bartosza Rajnowskiego i ks. Bronisława Twardzickiego. Przedstawienie to powstało z potrzeby serca - jak powiedziała dyrektor bursy s. Renata Starma i tak powinno być odbierane. Sztuka nosiła tytuł Wyrwane kartki z pamiętnika Eleonory Motylowskiej, i traktowała o przełomowych momentach w życiu duchowej córki o. Honorata Koźmińskiego, jej wewnętrznych walkach z samą sobą, życiowych decyzjach, trudnych wyborach, drodze do ludzkich serc. Dzięki temu Matkę Założycielkę można było poznać od strony codziennej - zmagającej się ze swoimi słabościami, uprzedzeniami jako osobę zwykłą, choć zasługującą na miano niezwykłej.
Przygotowania do przedstawienia trwały dwa tygodnie, a brały w nim udział nowicjuszki nie tylko z Polski, ale także zza wschodniej granicy - Ukrainki, które w Polsce odbywają formację duchową. Jeśli chodzi o samo przedstawienie zapewne pojawiły się drobne niedociągnięcia, ale patrząc sercem, które docenia i szanuje starania, wszelkie usterki były niewidzialne. Należy zatem jedynie docenić starania nowicjuszek, które w przedstawienie włożyły wiele pracy i serca. Nawiasem mówiąc, podczas sztuki ukradkiem przyglądałam się zgromadzonym widzom i spostrzegłam żywe zainteresowanie i zaciekawienie, co potwierdziły późniejsze pochwały.
Według mnie przedstawienie to było refleksją nad ludzkim życiem, choć poświęcone Eleonorze Motylowskiej, i próbą pokazania jak można przezwyciężyć trudy, które niesie życie wzorując się na tej niezwykłej osobie, której życie trudne i powikłane stanowi odzwierciedlenie naszego własnego. Innymi słowy - życie matki Eleonory i jej z nim zmagania są wytycznymi dla nas, jak iść wciąż do przodu, mimo przeciwieństw, prosto, drogą Jezusowej prawdy zmierzać ku Niemu - jak powiedział na zakończenie wieczoru bp Stefan Moskwa.
za: Edycja przemyska "Niedzieli" nr 10/2001.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz