Kraków, 20/XII 1921 r.
Najczcigodniejszy Ojcze!
Z serca przepełnionego wdzięcznością przesyłamy szczere życzenia [...], aby Boża Dziecina obdarzyła hojnie laskami i błogosławiła we wszystkim, a swoją miłością osładzała trudy dla chwały Bożej podejmowane, jak również krzyżyki codziennego życia, wreszcie napełniała serce pokojem i dodawała sił do owocnej pracy [...]. Nie umiem wypowiedzieć Czcigodnemu Ojcu jak mnie boli gorączka pracy trawiąca wszystkie siostry, widzę rwanie się do urzędów - pracy społecznej; to znów słyszę zdania: „za ciasno mi w tych ramach, chcę działać na widowni w szerszym zakresie” itp. - To zaś, co stanowi fundament dla przyszłości rodziny uważa się za rzecz podrzędną - stratę czasu. Ze swej strony robię ustawiczne wysiłki, by ani chwilki nie zmarnować - czyż może jednak jedna osoba nieudolna zrobić pracę za 6 zdolniejszych? obawiam się niezmiernie, bym w końcu nie uległa zniechęceniu i nie opuściła rąk powtarzając za wszystkimi: niemożliwych rzeczy Bóg nie wymaga. [...] Stale mam na myśli bliskość śmierci [...], a to staje się bodźcem do ukończenia dzieła przez Boga mi powierzonego, proszę pokornie Najczcigodniejszego Ojca o poparcie moich pragnień modlitwą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz