Warszawa, 3/XI 1924 r.
Ukochana Luciu.
[...] Na moje zmartwienie p. Sch[olastyka] sprowadziła jakiegoś specjalistę płucnych chorób, zapewne doniosła Ci p. Jadwiga o wysłaniu mnie do Otwocka, po przebyciu 3 tygodni na poście bez Mszy św. i Kom[unii] codziennej postanowiłam powrócić do Warszawy, tu znów w sekrecie zaproszono tegoż lekarza. Po zbadaniu oświadczył, [...] proszę jutro wracać do Otwocka - werandować 4 i pół godzin dziennie, pozostać tam do Bożego Narodzenia - później zobaczymy [...]. Ledwo wyprosiłam pozostanie do jutra. Nie umiem wypowiedzieć jak mi smutno pomyśleć o pozbawieniu pomocy dla duszy wśród choroby - wszak wówczas człowiek najbardziej potrzebuje wsparcia i zaczerpnięcia sił w Kom. św., do kościoła nie sposób chodzić - raz spróbowałam w niedzielę, jak wyszłyśmy o 8 i pół, to wróciłyśmy po 11, któryż doktor pozwoliłby na czczo być tak długo - zresztą czuję, że to pogorszyłoby stan zdrowia - mam też zakazaną rozmowę - w Warsz[awie] nie podobna powstrzymać się od mówienia - potem zaraz chrypka wraca. Trzeba i w tym wszystkim widzieć wolę Bożą i dziękować że tutaj P. Bóg karze - ponadto upokarzać się i uznawać niegodną do łączenia tak częstego z P. Jezusem - wszak miłującym Boga wszystko na dobre się obraca. Proszę o wsparcie św. modlitwą, bym umiała z pożytkiem dla duszy cierpieć i krzyżyki znosić. [...] Ściskając serdecznie Bogu polecam
S. Mana H.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz